Czerwone Wierchy to jeden z najpopularniejszych celów pieszych wędrówek w Tatrach. Swoją popularność zawdzięczają dużej dostępności, a jednocześnie niezwykle atrakcyjnym widokom i naprawdę imponującemu ukształtowaniu otaczającego je terenu. Ważna uwaga już na wstępie: Czerwone Wierchy nie są szczytem, jak się je czasem przedstawia. To masyw, w którego obrębie wyróżnia się cztery szczyty.
Czerwone Wierchy - cztery szczyty Tatr Zachodnich
Ponieważ turystyka górska to nie tylko przyjemność zdobywania gór i chodzenia szlakami, ale też świetna okazja do tego, żeby nauczyć się (średnio na co dzień przydatnych) informacji, warto przed wyjściem na Czerwone Wierchy przyswoić sobie garść encyklopedycznych porad.
Na masyw Czerwonych Wierchów składają się cztery szczyty, oddzielone trzema przełęczami.
Szczyty to – od zachodu – Ciemniak, Krzesanica, Małołączniak i Kopa Kondracka.
Przełęcze (również od zachodu) – Mułowa, Litworowa i Małołącka. Najmniej w dół opada pierwsza z nich, zresztą różnice wysokości w obrębie tego masywu też nie są szczególnie imponujące.
Najwyższym szczytem masywu jest Krzesanica (2122 m), najniższym – Kopa Kondracka (2005 m).
Czerwone Wierchy są ciekawe również dlatego, że są jak rzeszoto podziurawione jaskiniami. To właśnie w tym masywie znajdują się największe z tatrzańskich jaskiń. Większość z nich jest niedostępna dla ruchu turystycznego. Stanowią ostoję dzikich zwierząt, a wejście do nich też nie jest na tyle bezpieczne, aby można się tam było zapuszczać bez przynajmniej wstępnego przygotowania. I bez tego w masywie Czerwonych Wierchów dochodziło w przeszłości do tragicznych wypadków. O ile bowiem ogólna topografia nie zwiastuje większych problemów, o tyle już dość wysokie granie mogą stać się niebezpieczne przy niezbyt sprzyjającej pogodzie.
Dlaczego warto wybrać się szlakiem na Czerwone Wierchy?
Czerwone Wierchy nie mają jeszcze typowo alpejskiego charakteru. Nie stanowią też wyzwania dla nawet średnio doświadczonych turystów. Same w sobie nie są też zwykle wymieniane na liście najpiękniejszych gór. Na czym więc polega ich fenomen?
Przede wszystkim na Czerwone Wierchy można się łatwo dostać dobrze utrzymanymi szlakami, nawet z samego Zakopanego. Logistyka jest w tym przypadku naprawdę solidnym argumentem za.
Po drugie, być może w samych Czerwonych Wierchach nie ma niczego urzekającego (choć wiele osób jest nimi zachwyconych), to jednak widoki z tego masywu należą bez dwóch zdań do jednych z najpiękniejszych w Tatrach.
Szlaki na Czerwone Wierchy są proste – to argument, który przemawia nawet do niedzielnych turystów. I zgoda, nadal wypada odpowiednio się ubrać, ale od strony technicznej nie trzeba się szczególnie przygotowywać. Wystarczy w miarę dobra kondycja. Jak już zdobyliście kilka prostszych szczytów w Tatrach to Czerwone Wierchy będą idealną kontynuacją.
Szlaki na Czerwone Wierchy
Czerwone Wierchy znajdują się, by tak rzec, w centrum infrastruktury turystycznej. Szlaki są dobrze utrzymane, w większości nie sprawiają żadnych trudności nawet początkującym turystom. Jest ich zresztą na tyle dużo, że można z powodzeniem dopasować plan wycieczki do swoich oczekiwań.
Czerwony szlak grzbietem Czerwonych Wierchów
Grzbietem prowadzi szlak czerwony. Na tym odcinku nie ma już mowy o trudnościach technicznych. Przewyższenia są niewielkie, podłoże równe i wygodne. Jedyny dyskomfort może wynikać z odsłonięcia szlaku w obszarze Krzesanicy. O ile ekspozycja ma świetne walory widokowe, to może być uciążliwa ze względu na wiatr, który na szczęście przeważnie nie jest zbyt silny.
Z Doliny Kościeliskiej na Ciemniak
Z Doliny Kościeliskiej na Ciemniak prowadzą dwa szlaki wejściowe – zielony i czerwony. Jeśli chodzi o ich poziom trudności, to są zasadniczo porównywalne, natomiast czerwony jest krótszy, więc i subiektywne odczucie stopnia trudności jest w jego przypadku mniejsze. Wybór między tymi dwiema opcjami jest mocno subiektywny. Zielony szlak jest może odrobinę trudniejszy ze względu na luźniejsze podłoże na pewnym odcinku, ale jego pokonanie nie wymaga większych umiejętności.
Na Małołączniak z Przysłopu Miętusiego
Z Przysłopu Miętusiego na Małołączniak można wejść szlakiem niebieskim. Ten szlak jest stosunkowo krótki, natomiast w opinii wielu turystów zapewnia nieco innej natury wrażenia widokowe, ponieważ wiedzie dolinką. Zdecydowanie ma swój urok, natomiast główną przyczyną jego ograniczonej popularności są problemy logistyczne w zakresie parkowania. Paradoksalnie to może się okazać jedną z największych zalet, ponieważ niebieski szlak nawet w porze dużego zainteresowania daje możliwość odbycia w miarę spokojnej, kameralnej wędrówki. I ważna uwaga: to jedyny ze szlaków, który wymaga podstawowej wspinaczki. Nie jest to jednak absolutnie problem: trasa jest zabezpieczona łańcuchami, odcinek o większej trudności jest krótki i jedyne, co może być problemem, to efekt zaskoczenia, jeśli wyjdziesz na szlak bez rozpoznania.
Jak wejść na Kopę Kondracką?
Kopa Kondracka daje wiele możliwości. Proste rozwiązanie to żółty szlak z Kondrackiej Przełęczy – droga bardzo nieskomplikowana, na której zdecydowanie bardziej niż umiejętności, przyda się po prostu kondycja i brutalna siła w nogach. Również jest to w miarę kameralny szlak, a to dlatego, że najpierw trzeba dotrzeć na Kondracką Przełęcz z Doliny Kondratowej albo Małej Łąki. Ostatecznie z przełęczy można wyruszyć również na Giewont szlakiem niebieskim.
Przełęcz pod Kopą Kondracką można zdobyć oddzielnie, wchodząc zielonym z Doliny Kondratowej albo czerwonym z Kasprowego Wierchu. To popularne rozwiązanie wśród osób, które mają nieco więcej czasu i nie zamierzają wracać tego samego dnia. Rozpoczęcie wędrówki właśnie od Przełęczy pod Kopą Kondracką pozwala połączyć wszystkie szlaki w jedną większą przygodę.
Propozycja wycieczki w jedną stronę
Czerwonym Wierchom naprawdę warto dać szansę. W opinii wielu osób, które jednak masyw ten znają głównie z opisów, nie ma sensu poświęcać na niego więcej niż jeden dzień. Otóż błąd – zdecydowanie warto, szczególnie że trasa w obie strony daje zupełnie inne wrażenia: nie ma się tego irytującego poczucia, że już się w danym miejscu było.
Stąd też ciekawą opcją może być przejście całej trasy Dolina Kościeliska – Polana Kondratowa. Zacząć można w Kirach, spokojnie podejść do Doliny Kościeliskiej (ten odcinek nie ma w sobie zbyt wiele uroku górskiego, ale jest wygodny), następnie ze szlaku zielonego czerwonym odbić na Piec, przejść czerwonym przez masyw, zejść zielonym i niebieskim.
Osoby mające za sobą zaprawę kondycyjną z powodzeniem mogą wejść na Czerwone Wierchy zielonym, z czerwonego na zielony nie schodzić, tylko przejść na Kasprowy Wierch, a stamtąd dotrzeć do schroniska zielonym przez Myślenickie Turnie. Ta trasa będzie jednak naprawdę wymagająca kondycyjnie i uda się ją pokonać tylko w dłuższe dni. Krótszy wariant zajmie 8-9 godzin, na dłuższy warto mieć około 11-12.
Kiedy wchodzić na Czerwone Wierchy?
Czerwone Wierchy zapewniają świetne wrażenia widokowe o każdej porze roku, ale planując wyjście, trzeba mieć na uwadze kilka ograniczeń.
Zimowe problemy z Czerwonymi Wierchami
Po pierwsze, na niektórych szlakach są planowo zamykane niektóre odcinki na zimę w związku z zagrożeniem lawinowym. Po drugie, sam szczyt grzbietem ze względu na ekspozycję jest o tej porze roku po prostu nieprzyjemny – wiatr i niska temperatura mogą poważnie uprzykrzyć wędrówkę. Na większości szlaków są też odcinki może nie trudne, ale nieco trudniejsze – akurat na tyle, żeby pod śniegiem stawały się męczące lub wręcz niebezpieczne. Ze względu na to, że wiele grani jest w tym rejonie i tak ostro podciętych, zima wydaje się dość problematyczna.
Letnie kłopoty na Czerwonych Wierchach
To, co na pierwszy rzut oka może wydawać się błogosławieństwem, czyli duża liczba prostych technicznie szlaków i położenie w bezpośredniej bliskości Kirów i Zakopanego, latem zamienia się w olbrzymie „raczej nie”. Nawet te trudniej dostępne szlaki stają się wtedy dosyć tłoczne i nawet nie chodzi o to, że na każdym widokowym zdjęciu zmieści się wielu przypadkowych bohaterów drugiego planu, ale to może skutecznie odebrać radość z turystyki górskiej.
Jesień, zdecydowanie jesień!
W opinii wielu turystów to jesień jest najlepszą porą roku do zdobycia Czerwonych Wierchów. Problem polega tylko na wstrzeleniu się w okienko pogodowe. Jeśli będzie jeszcze sucho i w miarę ciepło, to tłoku już nie powinno być, za to walory widokowe nawet się poprawią w stosunku do lata. Wiosna brzmi kusząco, ale na pewno już po krokusach, bo kiedy te kwitną w Dolinie Kościeliskiej, wyżej wciąż leży sporo śniegu, a kiedy ten zejdzie, tak naprawdę wiosna jest już w pełni.
Warto iść na Czerwone Wierchy?
Czerwone Wierchy nie są pozycją must-have w portfolio doświadczonych turystów górskich. Jeżeli jednak masz obawy, czy trudniejsze szlaki cię nie pokonają, a chcesz poczuć przedsmak bardziej wymagających tras, to zdecydowanie warto tu wejść. Tak naprawdę z większym bagażem doświadczenia to też warte uwagi – z jednej strony rekreacja, a z drugiej, nawet taka prosta trasa znakomicie potrafi przypomnieć, co jest w turystyce górskiej najpiękniejszego.